Rozdział 23 : Aleksander
Był środek nocy, a ja
spacerowałem jak zwykle po Bostonie. Nogi doprowadziły mnie pod sam dom Ness.
Wiedziałem , że śpi, a mimo wszystko musiałem z nią porozmawiać. Wziąłem
pierwszy lepszy kamyczek i rzuciłem w jej okno. Kiedy nie dostawałem żadnej
odpowiedzi powtórzyłem rzut. Okno się otworzyło, a z niego wychylała się
dziewczyna.
-
Czego tu szukasz o tej godzinie ? – Warknęła niezbyt
zadowolona z mojej wizyty.
-
Chciałem przeprosić za to jak na Ciebie naskoczyłem. –
Odparowałem.
-
To wszystko ? Bo wiesz. Normalnie ludzie o tej porze śpią. –
Patrząc na jej twarz nie widziałem zaspanej Ness. Nie spała od jakiejś godziny.
-
Jak widzisz nie jestem normalnym człowiekiem. – Przypatrywała
się mnie zastanawiając się co zrobić. Zmierzyła mnie z góry i zamknęła okno.
Kiedy miałem już się wycofywać otworzyła drzwi.
-
Masz pięć minut. – Powiedziała poczym weszła w głąb domu, a ja
wykonałem to samo. – Więc ? – Zapytała krzyżując ręce na piersi.
-
Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale naprawdę tego żałuję. Nie
powinienem tego mówić i nie mam nic na swoje wytłumaczenie. – Mówiłem prawdę.
-
To skoro nie masz nic na swoje wytłumaczenie to tam są drzwi.
Powiedziała dość chamsko jak na nią i
pokazała palcem wyjście. Podszedłem do niej i chwyciłem jej dłoń, przyglądając
się jej pięknym oczom. Uwielbiałem się na nie patrzeć. Przybliżałem swoje usta
do jej ust mając nadzieje, że to załagodzi sprawę. Odwzajemniła pocałunek. Jej
druga wolna dłoń dotknęła mojego zimnego policzka i czułem, że nasze pożądanie
jest coraz bardziej natarczywe. Doskwierał nas głód, który załagodzić mógł
coraz to bliższe zbliżenie. Zwątpiłem kiedy Ness się ode mnie odsunęła i
otworzyła drzwi.
-
Myślisz, że mnie pocałujesz i o wszystkim zapomnę ? –
westchnęła rozczarowana swoją decyzją. – Mylisz się. Będzie lepiej jak stąd
wyjdziesz. Dla nas obojgu. – Powiedziała to chcąc siebie przekonać, ale
jednocześnie patrzyła w zupełnie innym kierunku, by mi nie ulec. Chwyciłem po raz kolejny jej dłoń.
-
Ness potrzebuję Cię. Nie zniosę tego, że jesteś na mnie zła.
Za bardzo mi na Tobie zależy. – Rzekłem mocniej ją ściskając.
-
Jestem zmęczona. – W jej oczach zbierały się łzy.
-
Przyjdź jutro do kawiarni na roku wieczorem. Będę tam czekał.
Jeśli nie przyjdziesz dam Ci spokój. Obiecuję. – Spojrzała się na mnie pełna
obaw i lęku. Pocałowałem ją delikatnie i wyszedłem. Miałem tylko nadzieje, że
przyjdzie. Tylko to się teraz liczyło. Pomyślałem, że jeśli Moją uwagę
przyciągnęła kobieta o hiszpańskim pochodzeniu. Przyglądała mi się z rozbawieniem
i puściła mi oczko. Jednak szybko znikła mi z oczu, a jej niepokojący uśmiech i
niebezpieczna iskra w oku wbiła mi się w pamięć.
~~~~
Każdy komentarz motywuje mnie do dalszego pisania. ; ))
~~~~
Każdy komentarz motywuje mnie do dalszego pisania. ; ))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz