piątek, 15 lutego 2013

21 rozdział " Niewidoczny "


Rozdział 21 : Ness
-         Vanessa czekaj ! – Słyszałam za plecami głos Rick’a.  Kipiałam ze złości, a w oczach miałam łzy. Tylko czekały na jakiekolwiek polecenie.  Nie wierzyłam, że Aleksander mógł powiedzieć coś takiego. Nie rozumiałam co w niego wstąpiło. Poczułam na ramieniu ucisk, po czym natychmiast Rick pociągnął mnie w swoją stronę. – Co z Tobą ?
-         Nie Twoja sprawa ! Nikogo ! Czaisz ? Nikomu na tym świecie nie można ufać ! – Krzyknęłam na całą ulicę. Przechodni spoglądali się na nas jak na parę, która poważnie się kłóciła o zdradę.
-         Nie prawda. – Próbowałam się wyszarpnąć, ale na nic mi to mogło pomóc.
-         Puścisz mnie ?
-         Nie. – Westchnął. – Co to był za facet ?
-         Nie Twój biznes. – Spojrzał się swoimi oczyma, a ja rozpłynęłam się w nich bezgranicznie. Poczułam ciepło w ciele i ulgę, która ni stąd, ni zowąd przybyła. Po chwili jednak znikła, a ja się uspokoiłam. – To był Aleksander. Powiedział coś czego nie powinien.
-         Jesteście parą ?
-         Tak, nie... to znaczy coś nas łączy, a przynajmniej tak mi się wydaje. – Naprawdę nie wiedziałam na czym z nim stoję . Czy po wczorajszej nocy jesteśmy razem ?
-         Palant. Ja bym takiej dziewczyny jak Ty nigdy nie puścił w ręce innego mężczyzny. – Myślałam, że się przesłyszałam. Popatrzyłam na niego, a on się zarumienił i pokazał dołeczki, które były naprawdę słodkie. Nie wiem dlaczego, ale bardzo pociągały mnie dołeczki u płci męskiej. – Muszę iść. – Odezwał się po niezręcznej ciszy. – Widzimy się jutro w szkole ?
-         Jasne. Do zobaczenia. – Odpowiedziałam również lekko się rumieniąc kiedy pożegnał się pocałunkiem w policzek. A gdy straciłam go z zasięgu oczu uśmiechnęłam się i podążyłam w stronę domu.

***

Przekroczyłam próg domu i usłyszałam głos mamy. Miałam nadzieję na to, że się nie przesłyszałam i szybko pobiegłam do jej pokoju jednocześnie rzucając torbę gdzieś na korytarz. Zapukałam w drzwi i weszłam, a tam ujrzałam mamę uśmiechniętą, na której nie było śladu po okrutnej ranie. Jeszcze mocniej jej usta się rozszerzyły kiedy zobaczyła mnie płaczącą i uśmiechającą się. Ułożyła ręce w geście, który znaczył, żebym do niej podeszła i uściskała. Zrobiłam to bez ani chwili zawahania.
-         Jak się czujesz ? – Zapytałam pełna troski oraz niepokoju.
-         Jak ryba w wodzie. – Odpowiedziała. – Mam wrażenie, że nic się nie wydarzyło. – Jej uśmiech nagle zgasł. – Kochanie błagam Cię, uważaj na siebie. – Westchnęła. – Catalina mówiła Ci, że to Ty jesteś w niebezpieczeństwie ?
-         Coś tam wspominała, ale nie mówmy o tym. Obudziłaś się, a w dodatku jesteś cała i zdrowa. To jest najważniejsze na dzień dzisiejszy.
-         Dziękuję Ci kochanie. – Powiedziała cicho całując mnie w rękę. – Uratowałaś mi życie. Wszystko wiem. Nie wiesz jak bardzo Cię kocham. – Rozpłakałam się jeszcze bardziej. – Obiecuję, że będę Cię chronić nawet jeśli straciłam magię. – Zdziwiłam się, bo myślałam, że rodzice mają moce, a jednak się myliłam.
-         Nie mocy ? Jak to  ?
-         Z Twoim ojcem po Twoim urodzeniu wyrzekliśmy się magii. Sądziliśmy, że tak będzie bezpieczniej.
-         A co z Amelią ? – Zapytałam, bo w końcu jest moją siostrą.
-         Ona nie posiada magicznych zdolności. Ją urodziliśmy już bez magii.
-         Myślałam, że wy również ją macie. – Nie wiadomo czemu przykro mi się zrobiło. Byłam sama w rodzinie posiadająca magie...- Ja też mogę się jej wyrzec. Nie chce jej ! – Bo w sumie po co mi ona ? Jak się jej pozbędę będzie tak jak dawniej. Będzie dobrze, a przynajmniej częściowo.
-         Nie możesz. – Z jej oczy poleciały łzy. – Tatiana nie spocznie póki Cię nie zabije. Jesteś jej zagrożeniem. – Już nie było śladu jej uśmiechu. – jest pewien czarodziej, jedyny w swoim rodzaju. Nazywa się Maliko. Jest prorokiem.
-         Co to za imię ?
-         Stare i zapomniane przez ludzi. Kiedyś go poznałam i uratowałam  mu życie, zupełnie przypadkiem, a on mi przepowiedział przyszłość.
-         Jaką ?
-         Nie zbyt ciekawą. – Westchnęła. – Powiedział, że będę miała rodzinę i umrę w jej obronie. W Twojej obronie Ness.
-         Jak to ? – Nie wierzyłam. Mam stracić mamę ? To jakieś bzdury. – To pewnie zwykłe bajki, nie martw się.
-         Przepowiedział mi, że będę miała córkę, która będzie ostatnią z Pura Sanfre, a ona zgładzi największego wroga świata czarodziejów. Nazywa się Tatiana i jest siostrą Cataliny.
-         Cataliny ?! To niemożliwe. Ja nawet nie umiem czarować ani nic. Ja się do tego nie nadaje i nie pozwolę Ci umrzeć z powodu jakiejś głupiej przepowiedni !
-         Vanesso , skarbie ja o mało co już nie umarłam. Pamiętasz ? – Przed oczami znowu pokazała się moja zakrwawiona mama, z której dusza już prawie uciekła, a jednak wróciła. Kiwnęłam tylko głową nie mogąc wykrztusić z siebie słowa. No bo niby dlaczego JA mam być ostatnia ? Dlaczego ?! – Takie jest przeznaczenie. Każdy go ma, rozumiesz ? – Popłakałam się i wtuliłam się w mamę. Gdybym miała ją stracić, to straciłabym połowę siebie. Nie dałabym rady bez niej. Może i spędzam z nią mało czasu, ale kocham ją całym sercem. Była i jest najlepszą mamą jaką mam i nie miałam zamiaru jej stracić z powodu jakieś chorej psychicznie czarownicy.

~~~~~

Każdy komentarz jej dla mnie natchnieniem do dalszej pracy ! <3 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz