niedziela, 19 maja 2013

31 rozdział " Niewidoczny "


Rozdział 31 : Aleksander
Dochodziła trzecia w nocy, a Nancy leżała przestraszona pod kołdrą w pokoju Ness. Najgorsze jest to, że była świadoma tego co robiła. Wszystko widziała, czuła, myślała, ale nie mogła nic zrobić. Catalina cały czas była nieprzytomna, najwidoczniej pomoc Nancy, wiele ją kosztowała. Rick przy niej czuwał na wszelki wypadek. Ness siedziała w salonie, nikt nie pozwalał siedzieć przy rudej dziewczynie, a mi pozostała rola pilnowania brunetki.
- Jak się czujesz? – zapytałem zatroskany.
- Źle, cholernie źle – siedziała wtulona w moje ramie – Nancy tam leży cała przestraszona i skrzywdzona. Nie wiem jak jej pomóc…
- Pomagasz jej tym, że jesteś przy niej – westchnąłem – przestań na razie o tym myśleć.
- Nie wiem jak do tego doszło… - po jej policzku spływała pojedyncza łza – nie wiem co robić.
- Chodźmy się przejść – pociągnąłem ją za rękę. Nie opierała się, cieszyła się z tego.
Noc była chłodna, w sam raz na spacer. Trzymaliśmy się za dłonie w milczeniu, dając się ponieść myślą. Zastanawiałem się co tu robię. Już dawno powinienem zniknąć z życia Ness. Nie ma dla nas przyszłości, nie. Powędrowaliśmy nad jezioro, gdzie nie było śladu żywej duszy. Usiedliśmy na pisaku rozkoszując się swoją bliskością. Trzymaliśmy się za ręce i patrzyliśmy sobie w oczy. Księżyc pięknie lśnił wśród czarnego nieba, przez co chwile z niebieskooką były jeszcze bardziej wspaniałe.
- Wiesz co jest zabawne? – zapytała – To, że kiedyś byłam normalną dziewczyną, nie sądziłam, że jestem czarownicą. Wierzyłam w magię, ale nie w takim stopniu jak teraz. To wszystko stało się tak… nagle. Nie mam nic do powiedzenia – westchnęła – walcz, albo zgiń – położyła się, jednocześnie zamykając oczy.
Przybliżyłem swoje usta do jej i złożyłam na nich delikatny pocałunek, który przeradzał się w coraz bardziej namiętny. Przykryłem ją swoim ciałem i łapczywie całowałem. Obydwoje byliśmy siebie spragnieni i żadne z nas nie miało zamiaru dzisiaj zrezygnować. Chwyciła mnie za włosy i przyciągnęła bardziej. Rozebraliśmy swoję bluzki i jednym ruchem odpiąłem jej stanik. Nim się zoorientowaliśmy byliśmy cali nadzy, była piękna. Zawahałem się przez chwile, ale ona zrobiła pierwszy krok. Wszedłem w nią i błogo się w sobie zatracaliśmy.
Ness
Czułam się jak w siódmym niebie. Robiłam to z mężczyzną, którego pokochałam. Dawno nie czułam takiej rozkoszy i szczęścia. Należałam do Aleksandra, a on do mnie, nie chciałam tego przerywać, nie dziś. Nikt nam tego już nie zabierze. Kochaliśmy się w różnych pozycjach, każda była idealna. Nie sądziłam, że sex to coś pięknego, myślałam, że nigdy nie poczuje czegoś tak ekcytującego po tym, co zrobił Dick. Nie mogliśmy się od siebie odkleić i z trudem to zrobiliśmy. Leżeliśmy wtuleni w siebie, brudni od piasku i spoceni. Znowu go zaczęłam całować i nie zauważyłam kiedy nadszedł świt. W pewnym moje usta upadły na piasek, Aleksander rozpłynął się w powietrzu. Nie uciekł ani nic, z pojawieniem się słońca moja miłość zniknęła. Wstałam szybko rozglądając się dookoła z niedowierzaniem.
- Aleksander! – krzyczałam – Gdzie jesteś?!
Aleksander
Cholera, cholera, cholera! Jak mogłem być tak głupi i zapomnieć o mojej klątwie! Stałem i wpatrywałem się w dziewczyne, która rozpaczliwie mnie szukała. Przestraszona, smutna i bezbronna. Nie mogłem nic zrobić, nic! Co ja niby miałbym zrobić? Dlaczego musiałem do tego doprowadzić? Ness kucnęła i zaczęła płakać.
- Błagam! – nie wytrzymywała – Aleksander! Dlaczego… - nie wytrzymywałem tego, iż przeze mnie cierpiala. Uciekłem stąd do parku. Tam byłem sam, zawsze sam. Jednak w tym momecie wiedziałem jedno. Muszę wszystko wyjaśnić Ness, wszystko. Szkoda, że tak późno…




Koniec rozdziału. Co sądzicie? Myśle, że nie jest najgorszy, ale krótki. .) Opinie zostawiam wam. ;)