Rozdział 25 : Ness
Poszłam do tej kawiarni i czekałam
na Aleksandra. Nie chciałam by zniknął z mojego życia, potrzebowałam go.
Jeszcze było widać ostatnie promyki słońca i przez drzwi wszedł James. Wstałam
od razu chcąc się pokierować w stronę wyjścia i poczekać na zewnątrz, ale on
chwycił mnie za rękę. Popatrzyłam się w jego oczy i nie widziałam w nim nic
złego.
-
Masz chwilę. – Powiedziałam. Kiwnął głową i usiedliśmy przy
stoliku jak normalni, cywilizowani ludzie. – Więc ?
-
Chcę pogadać. Wiem, że jestem tym złym , ale to nie tak. Ja
jej pisałem, że kocham Nancy i jej nigdy nie zostawię. – Powiedział. Nie
rozumiałam.
-
Tego mi nie powiedziała.
-
Bo nie przeczytała. Ja do Margaret nic nie czuję. – Powiedział
powoli zdenerwowany. Wiedziałam, że mówił prawdę. Naprawdę mu zależało na
Nancy. Przechyliłam się w jego stronę.
-
Chciałabym Tobie pomóc, ale nie potrafię. – Spojrzał się na
mnie wyraźnie zaskoczony. – Nie wiem dlaczego, ale Nancy zadaje się z Melani. –
Odwróciłam wzrok. – Wczoraj w szkole potraktowała mnie jak zwykłą szmatę.
-
Co ? Czemu do tego doszło ? Ona sama jej nienawidziła. – Tyle
to sama wiedziałam.
-
Nic z tego nie rozumiem James. Tak nagle to wszystko się
stało. Nic dla niej nie znaczę i obawiam się, że jesteś w tej samej sytuacji co
ja. – Zrobiłam chwilę pauzy, by mógł to wszystko sobie jakoś poukładać. – A
nawet nie wiem czy w gorszej, bo żyje w przekonaniu, że ją zdradziłeś. – Jego
wyraz twarzy przypominał mi zbłąkanego szczeniaka. Nie wiedział co robić.
-
Sądzisz, że dobrowolnie się zmieniła ? – Pytanie za sto
punktów. Coś mi świtało w głowie, ale i tak było bardzo daleko. – Może została
do tego zmuszona ? Ktoś ją szantażował ? – Albo zaczarował ? Jest takie
rozwiązanie i jeśli się nie mylę to osoba, która to uczyniła będzie miała kłopoty.
Wiedziałam, że muszę spytać się o to Rick’ a. Nie pozwolę puszczać jakiś zaklęć
na moją przyjaciółkę. – Ness błagam, odezwij się. ! Ja nie wiem co mam robić. –
Rozżalił się James.
-
Ja sama nie wiem, skąd ta nagła zmiana. Spróbuję z nią w
szkole porozmawiać , o ile da się z nią przeprowadzić normalną rozmowę. – Do
kawiarni wszedł Aleksander wyraźnie zaskoczony obecnością James’ a. Podszedł do
nas i przywitał się z nim, a potem ze mną. Widziałam, że ulżyło mu widząc mnie.
-
Co słychać ? – Zapytał.
-
Rozmawiamy o Nancy i o przyczynie nagłej zmiany. – Patrzyłam
się w jego oczy. – Masz jakiś pomysł ?
-
Nie. – Tylko to z siebie wydusił. – Może sama dokonała wyboru.
-
Nie wierzę w to. Ona taka nie jest, a nawet jeśli musiała być
jakaś przyczyna. – Odezwał się James. – Znam ją i to nie jest w jej stylu. –
Spuścił głową, ale po chwili ją podniósł i wpatrywał się w coś bardo
szczegółowo. Podążyłam wzrokiem wypatrując jakiegoś punktu godnej mojej uwagi i
zamarłam. Przy barze stała właśnie Nancy z Dick’ iem. Chciałam już wstać i
podejść do niej, ale Aleksander mnie powstrzymał.
-
Puść mnie, chcą z nią pogadać. – Warknęłam.
-
Nie rób afery Ness. To nie pomoże.
-
Aleksander ma racje. Pójdę z Tobą, żeby robić za ochroniarza.
– Powiedział obdarzając mnie uśmiechem i wstał. Spiorunowałam wzrokiem chłopaka
trzymającego mnie za rękę i podążyliśmy do Ness.
-
Cześć Nancy. – Szepnęłam.
-
Czego chcesz hołoto ? – Zapytała wyraźnie niezadowolona z
mojej obecności tutaj. Jednak gdy spojrzała na swojego byłego chłopaka
wyglądała jakby miała mu wydrapać oczy. – Ty masz czelność jeszcze przebywać w
moim otoczeniu paskudny draniu ?!
-
Nancy chcę pogadać. W cztery oczy. – Powiedziałam wręcz
błagalnie. Kiwnęłam głową i wyszłyśmy na zewnątrz. – Co się stało ?
-
Nic. Po prostu zrozumiałam, że Cię nie lubię. Proste.
-
Przecież jeszcze ostatnio miałyśmy iść do klubu. –
Przypomniałam jej. – Jeszcze ostatnio nienawidziłaś tej blond małpy.
-
Owszem. Tak było i jest. Ale w Twoim towarzystwie niszczę
sobie tylko reputacje. A przy niej ? Wszyscy mnie kochają. – Uśmiechnęła się
szyderczo.
-
A co z James’ em ?
-
Z nim ? Zdradził mnie. – Odpowiedziała jakby to było normalne.
-
Nie prawdę. On powiedział Margaret, że nic z tego nie będzie,
bo Cię kocha. Rozumiesz ? Tylko Ty się dla niego liczysz. – Chwyciłam ją za
ręce i spojrzałam prosto w oczy. – I dla mnie też jesteś najważniejsza. Jesteś
dla mnie jak siostra. – Miałam wrażenie, że widzę dziwny błysk w oczach Nancy.
Przeze mnie wylewała się jakaś energia, która chciała wpłynąć w moją
przyjaciółkę. Widziałam ja wchodzi w Nancy, a ona mnie puszcza i krzyczy.
Próbowała wyrwać to COŚ z siebie, ale ze złym skutkiem. Po chwili przestała się
ruszać, a z jej oczu poleciały łzy. Z jej ust wyleciał czarny dym, który uciekł
mi z zasięgu oczu. Kucnęłam przy Nancy, a ona cała się trzęsła. – Nancy, nic Ci
nie jest ? – Pytałam jednocześnie głaskając ją po głowie.
-
Ness ja nie byłam sobą. Próbowałam walczyć, ale to było za
silne. Przepraszam wybacz. – Wtuliła się we mnie tak mocno jak potrafiła.
Pocałowałam ją w czubek jej głowy i mówiłam , że nic się stało. Ważne, że znów
jest sobą i odzyskałam swoją przyjaciółkę. To było w tej chwili najważniejsze.
~~
Liczę na wasze szczere opinie. ;)