Rozdział 5 : Aleksander
Nie mogłem się doczekać, aż słońce zajdzie. Zostało tylko
pół godziny, bym znów mógł być sobą. Siedziałem na ławce w parku i czekałem z
niecierpliwością. Wspominałem czasy
kiedy poznałem Grace. Dzięki niej zrozumiałem, że pozory mylą. Niby nieśmiała,
drobna dziewczyna, a potrafi zniszczyć człowiekowi życie. Nie wiadomo jak zdjąć
klątwę. Nie wiadomo czy w ogóle da się jakoś mi pomóc. Rozczulając się nad sobą
zauważyłem, że już jestem sobą, a jakieś małe dziecko szarpało swoją matkę za
rękaw i pokazywało palcem w moją stronę. Zapewne zauważył, że od tak się
pojawiłem. Wstałem i poszedłem w stronę klubu. Zajrzałem do kieszeni
sprawdzając czy mam tam pieniądze. Były. Przed wejściem stał ochroniarz, który
pilnował wejścia i pobierał wpłaty za wstęp. Czekałem jakieś 10 minut w kolejce
i zapłaciłem 20 $. Wchodząc zauważyłem tłum ludzi bawiących się i jednocześnie
pijących litry alkoholu. Tańczyli akurat do piosenki Tiesto „Titanic” .
Szukałem wzrokiem Ness i jej przyjaciółkę. Na parkiecie Nancy tańczyła z jakimś
muskularnym szatynem. Jednak nigdzie nie było niebieskookiej piękności, która
zawróciła mi w głowie. Postanowiłem więc podejść do Nancy.
-
O witaj ! – Krzyknęła.
-
Cześć. – Spojrzałem na
jej przyjaciela, który był najprawdopodobniej jej chłopakiem i się
przedstawiłem. – Jestem Aleksander.
-
James. Miło mi.- Odwzajemnił mój uścisk. – Spodobała Ci się
Ness, prawda ? Niestety muszę Ci oznajmić, że z nią będziesz miał trudno.
-
Niczego od niej nie oczekuje. Jest bardzo miłą dziewczyną, a
ja tutaj nie mam zbytnio przyjaciół. – Westchnąłem. No bo jak niby mam mieć
przyjaciół skoro w dzień nie mogę się z nimi widzieć.
-
Jesteś tutaj nowy ? – Spytała ruda.
-
No tak.
-
Z przyjemnością Cię oprowadzimy jutro po szkole. Może się tam
zapiszesz ? – Zaproponował James.
-
Ja mam indywidualne zajęcia. Ale dziękuję za miłe chęci. Poza
tym w dzień nie mam zbytnio czasu. – Znowu westchnąłem.
-
To wieczorem. – Wtrąciła się Nancy.
-
Czemu nie ? Będę wam bardzo wdzięczny. – Po chwili zapytałem.
– A nie ma Ness ?
-
Jest. Siedzi tam przy stoliku. Chodź. – Powiedziała. Ja
poszedłem za nią. Gdy ją zobaczyłem nie wiedziałem co powiedzieć. Wyglądała
przepięknie.
-
Witaj Aleksandrze. – Powitała mnie z uśmiechem.
-
Co tam słychać ?
-
No wiesz. Szkoła, dom i te sprawy. Dzisiaj akurat Nancy
wyciągnęła mnie tutaj. – Zaśmiała się. - A u Ciebie ?
-
Jak widać żyję. Ładnie wyglądasz. – Powiedziałem od razu
odwracając wzrok i jednocześnie zarumieniłem się.
-
Dziękuję. Usiądziesz ? – Uśmiechnęła się i wskazała miejsce
obok siebie. Usiadłem.- Napijesz się może czegoś ? – Zaproponowała.
- Nie dziękuję.- Rozejrzała się po sali i jej wzrok zatrzymał się na jakimś mężczyźnie. Jej wesoły wyraz twarzy szybko zniknął i pojawił się podobny do tego, który miała w kinie. Tyle, że ten był jeszcze gorszy.
- Nie dziękuję.- Rozejrzała się po sali i jej wzrok zatrzymał się na jakimś mężczyźnie. Jej wesoły wyraz twarzy szybko zniknął i pojawił się podobny do tego, który miała w kinie. Tyle, że ten był jeszcze gorszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz