niedziela, 9 grudnia 2012

4 rozdział " Niewidoczny "


Rozdział 4 : Ness

Lekcje mijały szybko. Siedziałam z Nancy i śmiałyśmy się z peruki pani Oldman.
Kiedy w końcu zadzwonił ostatni dzwonek na korytarzu stała Melani wraz se swoim stadem : Bree i Jade.
-         Kogo ja tu widzę ? Nasza biedna Vanessa. – Przywitała się jednocześnie mnie mierząc.
-         Daj mi spokój. – Rozkazałam.
-         Bo co ? Boisz się prawdy ? Przespałaś się z nim , a teraz to on jest winny ? Śmieszna jesteś.
-         Melani, będzie lepiej jak stąd odejdziesz. Jasne ? – Odezwała się Nancy.
-         Ale dlaczego ? Przecież muszę bronić imienia mojego chłopaka.
-         Kogo ?! – Nie wierzyłam. Melani i Dick są razem. Zaniemówiłam.
-         No i kogo obchodzi, że jesteś z gwałcicielem ? Doprawdy pasujecie do siebie. Baranie łebki. – Westchnęła wredne – Jakie to też uroczę.
-         My się jeszcze policzymy ruda łajzo. – Zagroziła szkolna zołza mojej przyjaciółce.
-         Oh nie mogę się doczekać. A teraz daj nam przejść. – Odchodząc szepnęła jej do ucha. – Uważaj , bo tynk ci spada. – Melani kipiała ze złości.
-         Bree i Jade. Idziemy. – Wydała polecenie i odeszła kręcąc swoim durnym tyłkiem.
-         Nie przejmuj się nią. – Zaleciła mi przyjaciółka.
-         Znowu mi pomogłaś. Nie umiem sama się bronić. – Poleciała mi łza po moim bladym policzku. – Jestem taka słaba.
-         Nie jesteś słaba. Jesteś silna. To, że odważyłaś się wrócić do szkoły, stanąć twarzą w twarz z oprawcą i w ogóle to już mały sukces. – Nancy zawsze wiedziała co powiedzieć. Uściskałam ją i dziękowałam jej, że jest przy mnie. – Wracajmy i ubierzmy się w coś  ładnego. – Kiwnęłam głową i ruszyłyśmy.
Moja szafa prosiła się wręcz o porządek. Wyrzuciłyśmy z niej wszystkie ciuchy szukając jakiejś sukienki w sam raz dla mnie.
-         Może to ? – Spytała się Nancy.
-         Za krótkie. A to ?
-         Za długie. – Szperałyśmy w tych ubraniach jakąś godzinę kiedy do mojego pokoju weszła mama.
-         Cześć słońce. – Ucałowała mnie w polik. – Witaj Nancy.
-         Dzień dobry.
-         Co to za bałagan Vanesso ? – Domagała się moja matka.
-         Szukamy jakiejś sukienki na dyskotekę i nie możemy nic znaleźć. – Narzekałam.
-         Wychodzisz do klubu ? – Zapytała zdziwiona matka. Kiwnęłam głową.- Super ! Jednak tu raczej nic nie znajdziesz. Chodźcie do mojej garderoby. Mam sporo sukienek. Jak chcesz Nancy też możesz coś pożyczyć.
-         Naprawdę ? Dziękuję ! – Moja przyjaciółka była zachwycona. Poszłyśmy za moją matką. Pokazała mi sukienkę wręcz idealną dla mnie. Była cała zielona i nie była ani za krótka, ani za długa. Odpowiednio zakrywała mi dekolt i na biodrach znajdował się szeroki czarny pasek.
-         I jak wyglądam ?
-         Jak córka piosenkarki. – Zaśpiewała moja matka. Zażenowało mnie to. – Czekaj chwile. – Wyszła z pokoju i wróciła z czarnymi szpilkami w rękach. – Załóż.
-         Nie ma mowy ! Ja się na nich zabije.
-         Nie marudź. Zakładaj i to migiem. – Posłuchałam matki.
-         Ness wyglądasz ślicznie. – Pochwaliła mnie przyjaciółka. Matka natomiast pożyczyła jej niebieską sukienkę i czerwone szpilki. Obydwie wyglądałyśmy zabójczo. Jednak nadal miałam małe wątpliwości co do naszego wyjścia.
-         Został jeszcze tylko makijaż i fryzura. – Dodała z westchnieniem moja mama. Umalowała nas i uczesała. – Philip ! Chodź tu szybko.
-         Po co wołasz ojca ? – Spytałam.
-         Musi zobaczyć jaką śliczną ma córeczkę. – Puściła do mnie oko. – I weź aparat kotku.
-         Mamo...
-         Jaką ja mam piękną córcie ! – Wrzasnął zachwycony tatuś. Zrobił mi i Nancy zdjęcie. Mojej przyjaciółce oczywiście to nie przeszkadzało, ale nie lubiłam zbytnio pozować do zdjęć. – Mam was zawieść do tego całego klubu. ?
-         Nie tato. Damy rade. – Odpowiedziałam.
-         Oczywiście, że was odwiozę. Muszę wiedzieć gdzie przebywa moja córka. – Powiedział.
-         Ale James po nas przyjedzie panie Jons. – Powiedziała Nancy.
-         Niech będzie. Tylko Ness. Uważaj na siebie. – Poprosił mnie ojciec. Przytulił mnie, a mi się chciało płakać. Nie pamiętam kiedy rodzice poświęcili mi tyle czasu. Zdałam sobie sprawę jak bardzo za nimi tęsknie.
-         Kocham Cię tato. – Szepnęłam. On usłyszawszy moje wyznanie odpowiedział mi to samo i pocałował w czubek głowy.
-         James wysłał mi wiadomość, że jest już pod domem.
Jak coś to dzwoń. Ok. ? – Rozkazała mama. Kiwnęłam głową i wyszłyśmy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz