piątek, 14 grudnia 2012

7 rozdział " Niewidoczny "


Rozdział 7 : Ness

-         Ness wstawaj ! Zaśpisz do szkoły. – Obudziła mnie Judy.
-         Jeszcze 5 minutek i wstaje .
-         Dobrze wiemy jak wygląda Twoje 5 minut – Schowałam tylko głowę pod kołdrę .
-         Ale tym razem będzie inaczej Judy.
-         No dalej. Liczę do trzech i idę po zimną wodę. – Zagroziła.
-         Dobra, wygrałaś. – Wstałam i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w czarne dżinsy, fioletową bluzę. Szybko zbiegłam na dół na śniadanie. Tosty jadła już Amelia. – Cześć młoda. – Przywitałam się.
-         Hej. Mam pytanie.
-         Pytaj.
-         Musimy iść dzisiaj do szkoły ? Może pójdziemy na jakieś wagary ? – Zdziwiła mnie.
-         Niestety dzisiaj mam sprawdzian z matematyki i muszę na niego iść. A Ty czego się nie nauczyłaś ?
-         Historii. – Odpowiedziała. Roześmiała mnie.
-         Głupia jesteś. Weź jakąś koleżankę. Nie wydam Cię przecież. – Obiecałam swojej młodszej siostrze.
-         Ile chcesz ?
-         Dycha. – Zaproponowałam szyderczo. Wyciągnęła swój różowy portfel i obdarowała mnie banknotem. – Dziękuję. – Zjadłam tosty i wyszłam na autobus. Za swoimi plecami usłyszałam tylko groźbę, że kiedyś się zemści. Jednak już jej na to nie odpowiedziałam.
-         Cześć Bob. – Przywitałam kierowcę.
-         Witaj maluchu. Wsiadaj. Nancy już zajęła Twoje miejsce. – Odpowiedział z uśmiechem. Podążyłam w stronę przyjaciółki, która już mi wymachiwała ręką. Jak to ma w zwyczaju.
-         Hej. – Powiedziałam witając się z nią. – Na kacu ? – Zauważyłam.
-         Tak trochę. Ale test z matmy zdam na 5 ! – Zażartowała. – Nawet nie wiesz jaki James jest cudowny. – Dodała po chwili rozpływając się prawdopodobnie w wczorajsze wspomnienia.
-         Cieszę się, że wam się układa. – Powiedziałam z uśmiechem. Lecz jednak musiałam coś dodać. – Tylko uważaj żebyś czasem się wielkiego brzucha nie dorobiła. – Dała mi kuksańca.
-         Zabezpieczamy się przecież. A jak tam Aleksander. Odprowadził Cię co nie ? – Zapytała ciekawa.
-         Owszem. Rozmawialiśmy i tyle. Muszę się przyznać , że bardzo go polubiłam. – Przyznałam się.
-         I widzisz ? Ja zawsze wiem kto jest w sam raz dla Vanessy Jons. ! – Roześmiałyśmy się na cały autokar. – Słyszałaś, że do szkoły podobno zapisała się jakaś nowa dziewczyna ?
-         Nie. – Odpowiedziałam krótko. – A co ?
-         Podobno będzie z nami w klasie. – Spojrzałam się na nią podejrzliwie. Nie wiem czemu. Pomyślałam, że będą z nią kłopoty. Nawet jej nie poznałam ani na oczy nie widziałam, ale miałam takie wrażenie. Autobus zatrzymał się pod szkołą i wyszłyśmy. Poszłyśmy od razu na lekcję wychowawczą. Usiadłyśmy w ostatniej ławce pod oknem jak to zawsze i czekaliśmy na naszą nauczycielkę. Przed nami usiadła prawdopodobnie nowa dziewczyna. Najprawdopodobniej była hiszpanką. Miała długie, kruczo czarne, proste włosy. Była drobna. Do sali weszła pani Anderson.
-         Siadajcie dzieci. – Rozkazała krótko. – Jak zapewne zauważyliście w klasie mamy nową dziewczynę. – Pokazała na nią. – Może się przedstawisz ? – Zaproponowała. Wstała i rozejrzała się po klasie. Wzrok zatrzymała na mnie, ale po chwili się odwróciła i zaczęła się przedstawiać.
-         Nazywam się Catalina Burgos. – Po chwili usiadła. Głos przejęła wychowawczyni.
-         Mam nadzieje, że zrobicie wszystko co w waszej mocy, by Catalina dobrze się tutaj czuła. Ostrzegam, że nie chce słyszeć o żadnych rasistowskich komentarzach lub też uczynkach. Jasne ? – Cała klasa kiwała głowami. Po jakże długim wykładzie o empatii w końcu zadzwonił dzwonek. Wyszłam z sali a Nancy wybiegła za mną.
-         Co się stało ?
-         Nic. Po prostu... Nieważne. – Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie powiem jej przecież, że mam złe przeczucie do tej dziewczyny. Jak to zabrzmi ? – Chodź, bo się spóźnimy. – Po drodze zatrzymała nas ta hiszpanka.
-         Cześć. Ja jestem...
-         Wiem kim jesteś. – Przerwałam jej.
-         Ness. Spokojnie. – Upomniała mnie. – Jestem Nancy, a to Ness. Miło nam Cię poznać.
-         Y otras. – odpowiedziała w swoim ojczystym języku. Nancy tylko na nią spojrzała tak jakby Catalina przybyła z jakiejś innej planety. – To znaczy ‘ i nazwajem ‘- Wytłumaczyła jej.
-         To był hiszpański Nancy. – Dokończyłam. Dziewczyna podeszła do mnie i spojrzała mi w oczy. Po chwili szepnęła.
-         I o to znalazłam. Pura sanfre... – Patrzyłam na nią nie wiedząc co się dzieje.
-         Co to znaczy ? – Zapytałam ciekawa.
-         Dowiesz się w swoim czasie. Do zobaczenia. – Patrzyła mi w oczy jeszcze przez chwile i odeszła. Co to znaczyło ? Nie wiem.
-         Dziwna dziewczyna. Ale nie jest zła. – Stwierdziła Nancy.
-         Masz racje w pierwszej kwestii. Ale czy w drugiej to nie wiem. – Poszłyśmy na matematykę. Oczywiście musiałam natknąć się na Melani. Jednak dzisiaj mnie tylko zmierzyła i poszła dalej.
Reszta dnia minęła dość szybko. Wróciłam autobusem do domu i zjadłam obiad który przygotowała Judy. Dzisiaj zrobiła pomidorową z kluskami. Do stołu o dziwo usiedli moi rodzice. Amelia była jeszcze „w szkole”.
-         Jak Ci minął dzień kochanie ? – Zapytała mama.
-         W mojej klasie pojawiła się nowa dziewczyna. Catalina Burgos. – Po chwili dodałam. – Jakaś dziwna nazwała mnie Pura Sanfre. – Moja matka się tak jakby zakrztusiła. Wymieniła dziwne spojrzenia z ojcem. – Wiecie co to znaczy ?
-         Skąd niby miałabym to wiedzieć ? – Odparła matka.
-         Nie wiem.  Tak tylko się zastanawiałam. – Westchnęłam i wróciłam do zupy.
-         Czysta Krew. – Powiedział po chwili tata.
-         Philip. To nie czas i pora.- Upomniała go matka.
-         Czysta Krew ? Skąd to wiesz ? – Pytałam.
-         W swoim czasie. – Westchnął i nam oznajmił. – Muszę lecieć na plan. Widzimy się wieczorem. – Pocałował mnie i matkę w policzek i wyszedł. Judy obserwowała wszystko z kuchni i solidnie nad czymś myślała. Kiedy zauważyła, że się jej przyglądam po prostu wyszła. Matka miała smutny wyraz twarzy. Spojrzała się na mnie i wyszła. Czułam się dziwnie winna. Niepotrzebnie poruszyłam ten temat. Dokończyłam obiad i poszłam do pokoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz