Rozdział 30 : Ness
Minęły dwa tygodnie od
mojego wyjścia ze szpitala. Miałam już zdjęte bandaże i na rękach pozostały
tylko puste blizny przypominające o moim załamaniu, który o mało co nie
doprowadził mnie do śmierci. Od tygodnia normalnie chodzę do szkoły. Nancy cały
czas była pod urokiem Tatiany, ale za to Rick pozwalał mi się czasem oderwać od
złych myśli. Opiekował się mną i starał się robić wszystko by mi niczego nie
zabrakło. Troszczył się o mnie i pilnował. Dobrze się czułam w jego
towarzystwie.
Jestem typem samotnika, co
nie trudno zgadnąć. Boję się ludzi i tylko nieliczni byli dla mnie ważni.
Ostatnio jedną z nich straciłam... James często ze mną rozmawiał i czułam, że
cierpi z powodu nawrócenia mojej przyjaciółki. Wiedziałam, że gdzieś tam w
środku jest moja ruda wariatka, która czekała, aż przybędę jej z pomocą. Teraz
pokrywała ja maską, z której nie mogła się uwolnić. Ciągle wracała.
-
Jak się czujesz? – spytał mój nauczyciel magii.
-
Trzymam się.
Uśmiechnęłam się sztucznie. Tak naprawdę byłam
załamana w każdy możliwy sposób. Te wszystkie wydarzenia uderzyły tak nagle. Na
kogoś musiały. Przyglądaliśmy się Nancy i innym dziewczyną z oddali. Siedziały
na parapecie i flirtowały z chłopakami. James stał w cieniu również patrząc na
swoją ukochaną. Było mi go żal. Postanowiłam do niego podejść, a Rick nie opuszczał
mnie na krok. Był moim aniołem stróżem.
-
Hej – przywitałam się. Popatrzył się w moje oczy i
najwidoczniej przerwałam mu w rozmyślaniach.
-
Wiesz co? – zagadnął – tak bardzo chciałbym zapomnieć.
Przestać czuć ból w sercu i otrząsnąć się. Normalnie żyć i wyrzucić ją raz na
zawsze. Nie taką ją pokochałem. Mam wrażenie jednak, że to nigdy nie nastąpi.
Zawsze będzie częścią mnie, obojętnie kim się stała. Powiedz mi Ness, co ja mam
zrobić? Jak mam o niej zapomnieć? – nie wiedziałam co powiedzieć. Z zapartym tchem
powiedział to, o czym ja sama myślałam.
-
Nie zapomnimy. Nie da się, ale trzeba żyć dalej. Musimy
mieć tylko nadzieję, że kiedyś dawna Nancy powróci. Ok.? – kiwnął głową i mnie
przytulił. Był moim przyjacielem i zawsze go lubiłam.
-
Ja też mogę się przytulić? – wtrącił Rick. Zaśmiałam
się i zaprosiłam go do naszej żałoby. Czułam się raźniej. W tej chwili
wiedziałam tylko jedno. Tatiana pożałuję tego.
***
Catalina przyszła do mnie
do domu. Nauczyła mnie zaklęć, które pozwalały zabić człowieka. Ostrzegała, że
one są zakazane i mogę używać ich tylko w wyjątkowych sytuacjach. Chodziło
oczywiście o ostateczne starcie z tą podłą wiedźmą. Ona była tą wyjątkową
sytuacją. Ćwiczyłam na roślinach i za pierwszym razem mi się udało.
Nauczycielka była ze mnie dumna. Widziałam w jej oczach błysk mówiący, że jest
zachwycona. Kazała mi jednak usiąść, by odbyć poważną rozmowę.
-
Co się stało?
-
To trochę skomplikowane – westchnęła – chodzi o to, że
mamy zdrajcę.
-
Jakiego zdrajcę? – przejęłam się. Kompletnie wybiła
mnie z tropu.
-
Daj mi wyjaśnić – kiwnęłam głową i zaczęłam obgryzać
paznokcie – ktoś próbował zatruć Cię w szpitalu. Ktoś bliski nam – mówiła
powoli. Czułam się skołowana – nie wiem jeszcze kto, ale się dowiem – chwyciła
mnie za ręce.
-
Jesteś tego pewna?
-
Tak.
I tyle z miłego dnia. Nie
mogłam się już skoncentrować na czarach, bo w głowie myślałam o czymś innym.
Ktoś z moich bliskich chce mnie uśmiercić. Co za miła nowina. Naprawdę, lepszej
nie słyszałam. Po zajęciach z Cataliną poszłam się przejść. Wpadłam do małej
kawiarni i zamówiłam sobie latte i pączka. Mam do nich słabość, a zwłaszcza
jeśli mają nadzienie truskawkową i posypkę z cukru pudru. Żyć nie umierać. Mina
mi zżędła gdy spotkałam Nancy. Była z Melani i jej dwoma kukiełkami. Przystanęły
przy mnie i mnie zmierzyły. Blond księżniczka szturchnęła mnie do Nancy, a ona
mnie popchnęła. Miałam wrażenie, że jestem piłką , która podają sobie z rąk
do rąk.
- Zostawcie mnie! –
zaczęłam krzyczeć, lecz one śmiały się coraz głośniej. Przypadkiem wylałam na
Melani gorącą latte. Dostała w twarz, a kawa była gorąca. Wiedziałam, że nie
skończy się to dobrze. Bree i Jade wciągnęły powietrze i rozszerzyły oczy, a
piski Melani wyraźnie mówiły, że sprawiłam jej ból. Nancy o dziwo zamiast się
przejąć, zaczęła się śmiać. Zrobiłam kilka kroków do tyłu, chcąc uciec z tego
miejsca jak nadalej, ale ruda przyjaciółka szarpnęła mnie za kurtkę.
- Gdzie uciekasz? – czułam
od niej bijące zło i w jej oczach widziałam Tatianę, co mnie naprawdę
przerażało – powinnaś przeprosić za to co zrobiłaś.
- Daj mi spokój Nancy. Nie
ja zaczęłam – próbowałam jakoś uciec.
- Poparzyłaś jej twarz –
wyszczerzyła zęby – czeka Cię surowa kara – zaczęłam się bać. Krzyki blondynki
nie ułatwiały sprawy, a ja wiedziałam, że Nancy nie przejmuję się nią, ale chce
mi zniszczyć życie. Bawiła ją ta cała sytuacja.
- Pożałujesz – ostrzegłam.
Wyśmiała mnie i kopnęła w brzuch. Przerwała cienką linę. Czułam gniew i moc,
która ode mnie wybuchał – to był zły pomysł – ryknęłam. Jako, że Tatiana w niej
siedziała, nie przestraszyła się. Za to trzy dziewczyny straciły przytomność.
- Dobrze wiemy, że nie
zrobisz mi krzywdy – zaczęła – póki jestem w niej. Nie zabijesz chyba własnej
przyjaciółki, która wspierała Cię w trudnych chwilach – byłam coraz bardziej
rozgniewana. Czarownica miała racje, ale najgorsze jest to, że nie mnie
prowokowała. Skutecznie.
- Jeszcze się policzymy
stara wiedźmo – zrobiłam krok w jej stronę. Wybuchnęła śmiechem.
- Jasne. Taka mała szara
myszka ma być moją zagładą? Co za wariactwo! – wystrzeliła we mnie kulą ognia,
a ja szybko wyczarowałam tarcze i odepchnęłam ją na bok.
- Uwolnij Nancy –
zażądałam. Odpowiedziała tym razem błyskawicą, która o mało mnie nie trafiła
gdybym nie zrobiła uniku.
- Zmuś mnie – w moją
stronę poleciała niespodziewanie jakaś strzała. Odleciała w bok, ale to nie ja
to spowodowałam. Za mną stała Catalina. Jej oczy były przepełnione nienawiścią.
– oh! Kogo ja widzę! Catalina, siostro moja jedyna.
- Zostaw dziewczyny.
- Nie wtrącaj się! –
krzyknęła i podbiegła do mnie. Moja nauczycielka dzięki zaklęciu, wyrzuciła ją
do tyłu i uderzyła w ścianę – wredna szmata – z jej wargi poleciała krew.
Zdałam sobie sprawę, że krzywdzimy Nancy. Tym sposobem nie zabijemy Tatiany,
ale Nancy. To ona jest w niebezpieczeństwie.
- Catalina, zostaw ją –
szepnęłam – zabijesz Nancy – spojrzała na mnie i zastygła. Jednak podeszła do
siostry i chwyciła za ramiona. Przybliżyła swoje usta do ust rudej dziewczyny.
Przyjęła w siebie ciemne coś i wypuściła je nad sobą. Nancy upadła na ziemię
nadal nieprzytomna. Catalina przyłożyła jej dłoń do czoła i wymruczała jakieś
zaklęcie. Na całym ciele mojej przyjaciółki pojawiły się niebieskie tatuaże,
które szybko wsiąkły. Hiszpanka straciła przytomność. Stałam tam sama i nie
wiedziałam co robić. Zadzwoniłam po Rick’a.
Macie 30 rozdział. Komentujcie, komentujcie, a ja wstawię nowy rozdział. ; 3
Bardzo fajnie piszesz ! ;*
OdpowiedzUsuńNaprawdę fajnie Ci to wychodzi. Dawaj następne rozdziały. ;P
OdpowiedzUsuń[SPAM] Jeżeli nie tolerujesz tego typu komentarzy, po prostu usuń go i zapomnij o mojej wizycie tutaj.
OdpowiedzUsuńSprawca i ofiara. Dwie różne role, które na zawsze zostają połączone. Zbrodnia. To przez nią powstaje ta więź. Mniej lub bardziej brutalnie. Ktoś cierpi, ktoś oddaje się temu z pasją. Po co? Dlaczego? Jakie motywy nim kierują?
Piątka policjantów z wrocławskiej komendy szuka odpowiedzi na te i inne pytania. Codziennie stawiają czoła złu, walczą z niesprawiedliwością i bestialstwem, niekiedy ryzykując własnym życiem. Winny musi zostać ukarany. Każdy ślad, trop, jest na wagę złota. Czasem niewielkie szczegóły decydują o tym, czy zbrodniarz pozostanie na wolności.
Lubisz kryminalne zagadki, tajemnicze, mroczne klimaty, niebezpieczne akcje czy dreszczyk emocji? Chcesz dociekać prawdy wraz z komisarzami? Czy wszystko naprawdę jest tak proste, jak mogłoby się wydawać? Co może czekać na ciebie tuż za rogiem? Zapraszam na http://behind-the-dark-corner.blogspot.com/