Rozdział 27 : Aleksander
Powoli dochodził zachód
słońca. Tradycyjnie siedziałem na mojej ławce i czekałem. No bo co innego
mogłem robić ? Wiedziałem, że po przemianie zaraz podążę do Ness. Stęskniłem
się za jej pięknymi niebieskimi oczyma. Tak wiele się dzieje w jej życiu i nie
przeczę, że z przyjemnością bym jej cierpienia odebrał. Byle by była
szczęśliwa.
-
Witaj Aleksandrze. – Przywitała się jakaś obca kobieta.
Zauważyłem, że słońce już znikło i jestem widzialny dla ludzkiego oka.
-
Skąd znasz moje imię ? – Spytałem.
-
Znam imiona wszystkich. – Na jej twarzy pojawił się lekki
uśmiech. Wyczułem, że jest wiedźmą. Po raz pierwszy byłem tego pewny i zdawało
mi się, że do tych dobrych nie należy.
-
Podaj swe imię. – Poprosiłem oschle.
-
Tatiana. – Przestraszyłem się kiedy moje przypuszczenia były
prawdziwe. – Chce Ci pomóc. – Zbiła mnie z stropu.
-
Nie potrzebuje żadnej pomocy. – Speszyła się, ale jednak
zaczęła się śmiać.
-
Jak wolisz. – Spojrzała mi się prosto w oczy. – Stawie się tu
jutro o tej samej porze. – Obdarzyła mnie swoim uśmiechem i pocałowała mnie w
policzek. – Do zobaczenia mój drogi.
Znikła. Jak się niespodziewanie
pojawiła tak i się rozpłynęła w powietrzu. Wiedziałem, że wizyta Tatiany nie
wróżyła nic dobrego, ale musiałem przyznać, że jest nieziemsko piękna.
Pobiegłem szybko do domu Vanessy. Miałem w dupie czerwone światła i jadące
samochody, chciałem po prostu jak najszybciej ją zobaczyć, ochronić. Słyszałem
za sobą trąbienie i krzyki kierowców „Życie Ci niemiłe gówniarzu?!” Owszem
niemiłe. Gdyby byli w mojej skórze tak samo by myśleli. Znalazłem się pod jej
domem i zapukałem do drzwi. Otworzył mi chłopak, z którym była w kinie.
Spojrzał się na mnie zdziwiony.
-
Tak ?
-
Przyszedłem do Ness. Gdzie ona jest ? – Spytałem
zaniepokojony. Ulżyło mi kiedy wyszła mnie przywitać i rzuciła mi się na szyje.
-
Aleksandrze, jak dobrze, że nic Ci nie jest ! - Krzyknęła, a ja trzymałem ją w moim
szczelnym uścisku. – Zostaniesz tu na noc , prawda ? – Wyjąkała i widziałem, że
nie bez powodu jest przestraszona.
-
Co się stało ? – Nie wiedziałem co się dzieje.
-
Wejdźmy może do środka. – Odezwał się ten cały blondyn.
Zrobiliśmy tak jak powiedział. Ness była cały czas we mnie wtulona na tapczanie
i nie chciała mnie puszczać z objęć. I ja jej też nie.
-
Więc ? – Ponagliłem.
-
Tatiana atakuje. – Powiedziała dziewczyna. – Moja matka,
Nancy... Jesteś w niebezpieczeństwie. – Tyle starczyło.
-
Dzisiaj się z nią widziałem. – Szepnąłem. – Powiedziała, że
może mi pomóc. – Chodziło jej o moją klątwę. Wiedziałem o tym.
-
Rick co o tym myślisz ? – Spytała się Ness chłopaka.
-
Nie wiem. Ta kobieta cały czas działa i nie odpuści. –
Wciągnął głęboko powietrze.
Ness
Czułam się lepiej kiedy
byłam blisko Aleksandra. Jego obecność automatycznie mnie uspokajała, ale
zaniepokoiłam się kiedy powiedział mi, że Tatiana go odwiedziła. W głowie też
cały czas zadręczała mnie Nancy. Nie wiedziałam co mam robić, bo w sumie kto by
wiedział ?
-
Co zrobimy z Nancy ? – Rzuciłam. Chciałam wiedzieć co z moją
przyjaciółką. Rick spuścił głowę nie wiedząc co robić, a Aleksander głęboko nad
czymś myślał. – Odpowie mi ktoś na pytanie ? – Zażądałam.
-
Nie wiem co z nią będzie ! – Krzyknął Rick . – Nie mam takich
mocy jak Tatiana, by móc jej pomóc.
-
Nie drzyj się na mnie. – Warknęłam.
-
To po co zadajesz takie bezsensowne pytania ?
-
Bezsensowne ? – Zdenerwował mnie. – Nancy nie jest bezsensowna
! Jest moją przyjaciółką, a skoro tego nie rozumiesz to równoznacznie możesz
wyjść! – Krzyknęłam na cały dom, a w rękach czułam swoją magię. Wiedziałam co
się zaraz stanie i nie mogłam nad tym zapanować. W jeden sekundzie wystrzeliłam
złotym światłem w Rick’ a i ten znalazł się na ścianie.
-
Uspokój się ! – Podtrzymywał mnie Aleksander.
-
Puść mnie ! – Poczułam jak energia we mnie się buzuje. Moim
ciałem poparzyłam ręce chłopaka. – Obydwoje macie stąd wyjść. ! Dolor !
– Wypowiedziałam zaklęcie, które powodowało ból. Zwinęli się w dwa małe kulki
jednocześnie krzycząc z bólu.
-
Ness przestań. – Słyszałam sapanie Aleksandra. Moje ręce
kierowane w obie strony cofnęły się, jednocześnie cofając czar. Chłopacy
dyszeli ciężko.
-
Macie stąd obydwoje się wynosić . Nie chce was tu widzieć. –
Warknęłam dziko i podążyłam do swojego pokoju.
~~~
Tak, tak wiem, że krótki no, ale cóż. W końcu się pojawił ! ; ))
Jednocześnie zapraszam was na moją nową produkcję ( Już nie taką nową, ale wiecie )
http://mistycznaakademia.blogspot.com/
świetne , świetne , juz się nie mogę doczekać następnego ! :*
OdpowiedzUsuńpisz , pisz bo jest zajebiście ! ;*
OdpowiedzUsuńDalejj! :P
OdpowiedzUsuń